tablica informacyjna

- Zapraszamy do zapisów! -
- Szablon zawdzięczamy cudownej Emergency z PG! Bardzo dziękujemy!-


wtorek, 11 sierpnia 2015

"If I can’t have you, I’ll just live for you. If it’s for you, I’m ready to get hurt as much as I can."

Min Yoongi 


*Świetne auto* Nieuważny* 
*Mówi to co myśli*
[1]

Yoongi jest dwudziestu-pięciu letnim  mężczyzną wywalonym z domu. Zawsze sprawiał wiele problemów w domu i były z nim problemy wychowawcze. Ciągle zmieniał szkoły i komisariat policji znał na wylot. Już w młodym wieku dowiedział się że jest adoptowany, nie znał swoich prawdziwych rodziców i prawda jest taka że bał się tego spotkania.  Po dowiedzeniu się prawdy doszło do kłótni w domu po której Yoongi doprowadził do śmierci swojego nie prawdziwego ojca. Po tym wydarzeniu nie było dla niego miejsca w domu w którym się wychował, więc dostał pieniądze, ville i auto.
Matki nie obchodziło to jak sobie poradzi, postanowiła tylko płacić mu pieniądze co miesiąc, ale zabroniła wchodzenia na jej posesję. Kobieta nie miała ochoty widzieć swojego adoptowanego syna.
Mimo tej całej okropnej sytuacji, chłopak jakoś sobie radził gdyż był przy nim jego przybrany brat Changsoo. Suga bardzo go kochał i chciał utrzymywać z nim kontakt. Blondyn aż do tej pory nie miał żadnych komplikacji w życiu, do czasu gdy nie poznał swoich znajomych, którzy go wciągnęli w świat używek. Nie dość że sam był uzależniony od wszelkiej maści substancji to na dodatek zaczął nimi handlować. To stało się normą w jego codziennym życiu, nie liczył nawet na to że w jakiś sposób się to zmieni. Po kilku miesiącach dowiedział się że ma raka nerek. Po tak szokującej informacji przestał dbać o swoje zdrowie, staczał się bardziej i bardziej. Swoje życie miał za nic i było mu wszystko obojętne. Dlatego również uczestniczył w bójkach czy rozbojach. Dziś ma wiele blizn na ciele świadczących o tym jak wiele przeszedł, ale to nie jest jeszcze koniec jego drogi którą musi przejść. W tym momencie to jest dopiero początek tego co jest przed nim...

*

~Ej ziom nie powinieneś pójść na jakieś leczenie? 
~Nawet gdybym poszedł to nie miałoby to żadnego sensu..
~ Ale nie masz jakiejś osoby dla której mógłbyś to rzucić? 
 Przecież nie jesteś głupi, mógłbyś wyjść na prostą i 
poukładać sobie w życiu wszystko.
~..........

*

 


------------------------------
No Hey ~
Pandzia zrobiła nową kartę!
Brawa dla mnie :3
No to czekam na wąteczki xD
Moje GG:49389480
<3

30 komentarzy :

  1. Było mi tak ciepło, wygodnie i przyjemnie jak jeszcze nigdy. Naprawdę. Nawet, gdy spałem z moim dawnym chłopakiem, to uczucie nie równało się z tym obecnym. To było coś innego i o wiele bardziej mi się podobało, choć wiedziałem, że nie powinno. Jednak dzięki Yoongiemu spałem spokojnie.
    Obudziłem się jakieś dwie godziny później. Uśmiechnąłem się do Yoongiego i chwilę porozmawialiśmy, a wtedy wstałem, udając się do kuchni. Wstawiłem wodę i zabrałem marchewkę dla króliczka. Uśmiechnąłem się do Yoongiego i wróciłem do kuchni, robiąc nam obiad. Zjedliśmy, a Min pochwalił moje zdolności kulinarne przez co czułem się naprawdę bardzo dobrze. Można powiedzieć, że nawet i wyjątkowo, co nie zdarzało się za często. Byłem mu za to wdzięczny.
    Zbliżała się godzina siedemnasta i normalnie o tej porze szykowałbym się do pracy, w końcu był piątek, ale szef powiedział, że skoro byłem w środę to nie muszę dziś przychodzić. I dobrze, bo oglądanie z blondynem programów rozrywkowych było naprawdę zabawne i ciekawe.
    Po jakimś czasie, gdy Yoongi poszedł do łazienki, a ja zacząłem sprzątać pucharki po deserze, usłyszałem pukanie do drzwi. Poczłapałem tam, będąc pewnym, że to pan administrator, ale po otworzeniu ich, zauważyłem dwójkę ochroniarzy mojego szefa. Przełknąłem ślinę i wyszedłem, zamykając drzwi, by Min niczego nie słyszał.
    - Co tu robicie? Przecież dzisiaj mam wolne - powiedziałem cicho, a oni spojrzeli po sobie i zaczęli się śmiać. Nienawidziłem tego śmiechu, był obleśny.
    - Nawet nas nie ugościsz? - Jeden z nich uniósł brew i mocno złapał mnie za szczękę. - Niegrzeczny piesek, a takich się karze - powiedział, zwiększając nacisk, przez co pisnąłem. I ze strachu też.
    Drugi otworzył drzwi do mojego mieszkania i mnie do niego wepchnęli, niemal trzaskając za sobą.
    - Wole mówisz? - mruknął ten niższy. - Ale tak się składa, że dzisiaj szef cię potrzebuje... Wiesz, co to oznacza, a jemu się nie odmawia, laleczko. - Uśmiechnął się jednoznacznie, a mnie przeszły dreszcze.
    - Nie będę jego zabawką! - pisnąłem cicho, przerażony i próbowałem się wyrwać, ale niższy złapał mnie też za nadgarstki, boleśnie ściskając. Tak jakby chciał mi je zmiażdżyć.
    - Nie masz nic do gadania. Szef chce, więc mu cię ładnie przyprowadzimy, a ty będziesz robił to, co ci każe - zaśmiał się, a ja wiedziałem co ma na mysli.
    I tego bałem się najbardziej. Tego i że nie zdążę się ich pozbyć zanim Yoongi wyjdzie z łazienki.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisnąłem, gdy zauważyłem Yoongiego. Bałem się, że dowie się wszystkiego i mnie zostawi, albo jeszcze gorzej, oni zrobią mu krzywdę. W końcu nie raz mnie pobili, ostatnio całkiem niedawno, do dziś pamiętam z jaką łatwością mnie przewracali czy rzucali jak im wygodnie. Bałem się o niego, bardzo.
    Ku mojemu zdziwieniu to on ich odgonił, ale... gdy w późniejszym czasie zaczął jednego z nich tak bić... Przez to, że mnie puścił, upadłem na podłogę, ale szybko się podniosłem i obserwowałem wszystko z dużymi oczami, w których pojawiły się łzy. Bałem się, tak bardzo się bałem, ale teraz już nie wiedziałem czemu. Ten strach we mnie był i mnie paraliżował, a ja nawet nie potrafiłem jednogłośnie stwierdzić przyczyny.
    Ale przecież Yoongi nigdy wobec mnie nie był agresywny, a teraz zrobił to, żeby mi pomóc. Mimo to skuliłem się, gdy do mnie podszedł, ale po jakimś czasie o prostu zacząłem mocno płakać i wtuliłem się w niego jak małe dziecko. Skoro nic mu się nie stało... bałem się, że będzie pytał, albo coś usłyszał. Bałem się tego, że mnie znienawidzi i zostawi, ale ja nie chciałem. Chciałem go mieć przy sobie. By dalej się o mnie troszczył, by się mną opiekował. Potrzebowałem jego ciepła.
    - W-wszystko dobrze - wyłkałem po jakimś czasie, odsuwając się od niego. Otarłem oczy przegubem, ale wtedy dostrzegłem, że oba moja nadgarstki są bardzo czerwone i zapewne za jakiś czas pojawią się na nich lekkie siniaki.
    - Dziękuję - powiedziałem cicho i uważnie się mu przyjrzałem. - Nic ci nie zrobili, dobrze się czujesz hyung? - spytałem zmartwiony.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak opatrzyłem te jego rany, bojąc się o niego. Fakt, dalej obrazy jego bijącego ochroniarzy widniały mi w głowie, ale odsunąłem je na dalszy plan. Jego inne blizny mnie zaniepokoiły. Przejechałem po nich paluszkami, ale nie zapytałem skąd je ma. Domyślałem się i bałem się odpowiedzi, więc tylko się wtuliłem, potrzebując teraz bliskości drugiej osoby. Bardzo tego potrzebowałem, więc cieszyłem się, że teraz Yoongi ze mną jest.
    Zapytał mnie o nich, ale powiedziałem, że to z pracy i że są narwani. Chyba mi uwierzył, bo nie zadawał pytań choć... kto by się tak zachowywał w stosunku do barmana? Meh, mogłem wymyślić coś lepszego, ale niby co?
    Obejrzałem z nim jeszcze jakiś film, a później niestety musiał się zbierać, więc mocno go wyściskałem, ukrywając jak bardzo nie chcę żeby mnie zostawiał. Mógłby przy mnie być już zawsze...
    Następnego dnia wieczorem musiałem iść do pracy. Niestety. Zrezygnowany szedłem przez miasto, mając wciśnięte dłonie w kieszenie bluzy i spuszczoną głowę. Drogę znałem niemal na pamięć, więc po pół godzinie byłem na miejscu. Wszedłem głównymi drzwiami, znikając w tłumie ludzi, by udać się na zaplecze, a potem po schodach w dół. Przywitałem się grzecznie z mijającymi mnie osobami. Jednymi z nich były skąpo ubrani pracownicy, a innymi klienci, ponieważ na końcu korytarza pięć pokoi to dom publiczny, albo prościej; pokoje, gdzie pracują prostytutki.
    Wszedłem do garderoby, wzdychając po raz kolejny. Ściągnąłem z siebie swoje ubrania i wcisnąłem się w lateksowe sobie oraz mocno okrojoną po bokach i na torsie bordową koszulkę. Dodatkowo założyłem obróżkę na szyje i miałem wychodzić, gdy zauważyłem jednego z ochroniarzy szefa. Nie wydawał się być zadowolony.
    - Szef cię wzywa, nie ociągaj się piesku - warknął i złapał mnie za nadgarstek, ciągnąc w tamtym kierunku. Nie stawiałem oporu, nawet jak mnie tak wepchnął.
    Spojrzałem na szefa, który uśmiechnął się na mój widok i wypuścił dym z cygara. Wstał i podszedł do mnie.
    - Co miała znaczyć wczorajsza sytuacja? - spytał, a ja ze strachu dostałem gęsiej skórki. Spuściłem głowę, nie wiedząc co miałbym mu powiedzieć. - Wiesz jak mocno się naraziłeś i co to oznacza? - zaśmiał się obleśnie, klepiąc mnie w tyłek, przez co zacisnąłem mocno wargi. - Miałem ci tego na razie oszczędzić, ale nie mogę pozwolić, byś ignorował moje polecenia, Jiminnie. W przyszłym tygodniu po występnie będziesz przyjmował jednego lub dwóch klientów, a jeśli mi się dzisiaj spodobasz, będziesz też na moje zawołanie. - Ponownie mnie klepnął, a ja poczułem łzy w oczach. Przecież ja tego nie wytrzymam. Sprzedawanie swojego ciała... to mój najgorszy koszmar!
    - P-przepraszam - jęknąłem, będąc już bliski płaczu.
    - Nie płacz, nic to nie zmieni, tylko rozmyje ci się makijaż - warknął i usiadł na kanapie, patrząc na mnie wyczekująco. - No chodź tu, na co ty jeszcze czekasz?
    Pociągnąłem nosem. Nie chciałem. Tak bardzo się bałem, że zacząłem się lekko trząść. Nie spodobało się to mojemu szefowi, przez co wstał i wymierzył mi mocny cios w policzek. Tak mocny, że aż przewróciłem się na ziemię i złapałem za obolałe miejsce. Po chwili szarpnął moje włosy, przez co krzyknąłem, ale uciszył mnie, kolejnym uderzeniem. W ten sam policzek. Załkałem cicho, patrząc się jak siada i kieruje mnie na siebie. Miałem łzy w oczach, ale on się tym kompletnie nie przejmował. Zamiast tego ułożył moje dłonie na swoich ramionach, każąc mi je masować, co też uczyniłem. Zadowolony z tego, że uległem, pocałował moją szyję i położył ręce na moich udach, masując je i ściskając od czasu do czasu, po jakimś czasie przenosząc jedną z nich na mój pośladek.
    A ja? Ja po prostu tępo wpatrywałem się w ścianę i czekałem, aż ten koszmar się skończy.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Miałem ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, płakać, uciekać, zrobić sobie krzywdę.. cokolwiek, ale jedyne na co było mnie stać to po prostu siedzenia na jego kolanach i pozwalanie na dotykania mojego ciała. Czułem się obrzydliwe, okropnie, tak jakbym był nic nie warty, a to przecież dopiero początek. Widziałem, że będzie tylko gorzej.
    W pewnym momencie, gdy juz mój szef kładł dłonie na moim rozporku, do sali ktoś wszedł, ale gdy zobaczyłem kto to, zamarłem. Poczułem się tak jakby ktoś przyłapał mnie na morderstwie, albo innej okropnej rzeczy. Bo w sumie... to było okropne.
    Czułem się tak jakbym śnił. Pisnąłem, gdy mnie zrzucono na podłogę. Skuliłem się w kłębek i zacisnąłem mocno oczy, czując jak wcześniej zebrane łzy spadają mi po policzkach. Słyszałem to wszystko i czułem się podle, jak najgorsza, nic nie warta szmata. Przez tą myśl nawet zacząłem histerycznie skomleć i trwało to tak długo, dopóki nie poczułem dłoni na nadgarstku. Czułem, że to Yoongi, ale tym razem jego uścisk mnie bolał. Miałem ochotę się wyrwać, ale wiedziałem, że jest zły... Może mnie już nienawidzi, albo się brzydzi?
    Szedłem za nim posłusznie, zagryzając wargi, by stłumić szloch i wycierałem mokre policzki od rozmazanego makijażu. Byłem przerażony i rozbity. Mój szef mi tego nie daruje, może mnie zwolnić, albo gdzieś sprzedać, a Yoongi... zapewne nie będzie chciał się już więcej ze mną widywać.
    Idąc przez mały park, już niedaleko mojego domu, potknąłem się o wystającą płytę z chodnika, przez co zachwiałem się i upadłem na kolana. Pewnie, spadłbym na twarz, gdyby nie fakt, że dalej trzymał mój nadgarstek. I teraz jakby ścisnął go mocniej.
    - Przepraszam - powiedziałem cichutko. - Yoongi przepraszam - pisnąłem i ponownie zacząłem płakać, wiedząc jak bardzo w tym momencie żałośnie wyglądałem.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  5. Trzaslem się przez cały czas, nie wiedząc jak to wszystko się skończy. Bałem się tego i nie chciałem, by mnie zostawił, bo bardzo się do niego przywiązalem i nie chciałem tak tego kończyć. W końcu teraz zapewne ma o mnie nie najlepsze zdanie. Z resztą... Kto by miał dobre po tym wszystkim? Nikt chyba, to wyglądało jednoznacznie i obrzydliwe...
    Poczułem się dziwnie, gdy zdjął bluzę i mnie nią odkrył, a potem przytulil. Czułem, że drży tak jak ja, przez co poczułem się jeszcze gorzej. O ile to było możliwe...
    Siedziałem cicho, słuchając tego, co ma mi do powiedzenia. Ta oschlosc mnie raniła, ale nie odzywałem się. Go bolało bardziej.
    Skulilem się, gdy się odsunął i zacząłem głośno płakać, nie bardzo wiedząc jak mam mu to wytłumaczyć. Chyba nie bardzo się dało, musiałbym mu wszystko opowiedzieć, ale... On nie chciał zapewne tego słuchać.
    Spojrzałem na niego, wydając z siebie kolejny krzyk. Czułem się tak jakby ktoś rozdzierał moje serce na kawałki. Czy powinien się mnie brzydzic?
    -Pewnie.. T-tak - jeknalem żałośnie, gdy się trochę uspokoiłem. Pociągnąłem nosem i spuściłem wzrok. - Ja... Hyung... Jestem... striptizerem - powiedziałem zawstydzony, znowu zaczynając płakać. - A-ale, szef p-powiedział,że... że jak się nie spisze t-to... - Wiedziałem, że nie przejdzie mi to przez gardło. - I się zdenerwował za wczoraj i...I powiedział, ż-że musi mnie przetestować - zawylem głośno, otulajac się ramionami. - N-nie mogłem Ci powiedzieć! Nie zwróciłbyś uwagi i wysmiał... A ja muszę tam pracować.
    Skończyłem i wpatrywałem się w chodnik. Nie mogłem na niego spojrzeć to było teraz dla mnie za dużo.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślałem, że gdy dowie się wszystkiego to mnie znienawidzi, nie będzie chciał znać, zacznie mnie wyzywać i upokarzać. Obawiałem się tego bardzo mocno, w końcu niejednokrotnie widziałem przez te dwa lata jak tu pracuję, jak kończyły się relacje, gdy ktoś bliski odkrywał to miejsce pracy. I ja nie chciałem być kolejnym takim.
    Jednak ku mojemu zdziwieniu Yoongi wcale się tak nie zachował. Zamrugałem i pociągnąłem nosem, przyglądając mu się czerwonymi oczkami. Gdy mnie spytał czy nie miałem wyboru, pokręciłem tylko głową, nie mogąc uwierzyć, że tak się zachowuje. Nabrałem nadziei, że może mnie nie zostawi... Tak bardzo bym tego chciał.
    Zamrugałem, gdy mnie podniósł, bo w ogóle nie miałem już siły, by iść. Byłem dosyć słaby i takie przeżycia mocno mnie wykończyły, więc gdy tylko poczułem jego ciepło tak blisko siebie, zmrużyłem oczy, płacząc jeszcze przez sen.
    Obudziłem się, gdy słońce paliło mnie w oczy i dostrzegłem, że jestem w swoim mieszkaniu. Wstałem i owinąłem się kocem, rozglądając się po mieszkaniu. Nie wiem, może liczyłem na to, że zobaczę gdzieś tu Yooneigo, ale się przeliczyłem... Mieszkanie było puste. No tak... kto by chciał widzieć kogoś takiego jak ja? Może wczoraj powiedział to wszystko, bylebym się uspokoił i zasnął? A potem uciekł? Nie dziwłem mu się. Sam siebie nienawidziłem.
    Wziąłem prysznic, widząc, że mam siniaka na policzku. Westchnąłem, bo nienawidziłem swojej skłonności do posiadani blizn czy śladów. Nawet na nadgarstku, który Yoongi mi tak mocno ściskał pojawiło się sine odbicie jego dłoni. Ponownie załkałem, szybko chcąc doprowadzić się do ładu. Postanowiłem wrócić po swoje rzeczy, co oczywiście wiązało się z wyzwiskami ze strony szefa, kolejnymi siniakami za wczorajszą sytuację, wyrzucenie mnie i moich rzeczy na bruk i finalnie zwolnienie. Byli na tyle łaskawi, że dostałem swoją wypłatę za ten miesiąc, choć oczywiście była marna, to przynajmniej będę miał za co kupić jedzenie sobie i Miso.
    Pozbierałem się i zamknąłem w mieszkaniu, płacząc do nocy, aż znowu nie zmorzyło mnie wyczerpanie i płacz.
    Rano nie wyglądało to jakoś lepiej. Wstałem, poskubałem w śniadaniu, ale i tak mało zjadłem, bo nie miałem jakoś ochoty, przebrałem się w jakieś dresy. Bolało mnie to, że Yoongi się nie odzywa, ale... wiedziałem jak bardzo zaczęło mi na nim zależeć, więc postanowiłem być wobec niego fair i wyjaśnić mu wszystko. No i... chciałem go zobaczyć, chociaż ostatni raz.
    Przebrałem się w jakieś luźniejsze spodnie i zwykłą, czarną koszulkę, po czym nałożyłem na twarz makijaż, by nie oglądał moich zadrapań i siniaków, a potem wyszedłem. Bałem się okropnie, że mnie wyrzuci i nawet nie będzie chciał wysłuchać.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  7. Przez chwilę stałem przed drzwiami i zastanawiałem się czy to dobry pomysł, ale choć trochę mu się należało. Wyjaśnienia, potem zniknę, choć nie wiem jak to zniosę. Był dla mnie najważniejszy, teraz do wiedziałem.
    Zapukałem, ale nikt nie odpowiadał, więc nacisknąłem klamkę, która ustąpiła. Zmarszczyłem brwi i zacząłem go szukać po willi, aż w końcu znalazłem go w swojej sypialni. A to co zobaczyłem całkowicie mnie zmroziło. Krzyknąłem i przystawiłem sobie do twarzy dłoń. Zamrugałem, kompletnie nie wiedząc co zrobić, a jego słowa kompletnie zbiły mnie z tropu.
    - Hyung... - mruknąłem i znowu zacząłem płakać. Podbiegłem do niego, wyrywając tą strzykawkę. - Coś ty narobił? - pisnąłem, kładąc go na łóżku. - Myślisz, że to takie fajnie? To co, też mam wziąć? - krzyknąłem.
    Nienawidziłem używek. Tak bardzo ich nienawidziłem,a osoba tak ważna wzięła ich tyle. Byłem jeszcze bardziej rozbity niż chwilę temu, o ile to możliwe.
    Niewiele myśląc zabrałem tą głupią strzykawkę i pobiegłem do łazienki, zamykając się w niej na klucz. Nie wiedziałem, co właściwie chce zrobić, ale... własciwie nie czułem się sobą. Jakbym to nie był ja, tylko ktoś całkiem inny. Nie myślałem w tamtym momencie.
    Słyszałem jak Yoongi dopija się do drzwi i coś krzyczy, ale w sumie nie wiedziałem co. Zapłakałem mocniej i wbiłem sobie strzykawkę w żyłę, wciskając w siebie połowę płynu. Krzyknąłem z bólu i przewróciłem się, czując okropne zawroty głowy. Upuściłem strzykawkę, która się rozbiła.Jęknąłem, bo poczułem się źle, a z każdą sekundą było coraz gorzej.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwsze co poczułem to okropny ból głowy i mięśni. Ruszyłem się i otworzyłem oczy, marszcząc nos, ale ku mojemu zadowoleniu było ciemno. Czułem sie dziwnie. Tragicznie, ale tak inaczej z drugiej strony. Szumiło mi w głowie, nie potrafiłem się do końca skupić na tym, co miało miejsce i jakby mnie to... śmieszyło? Zachichotałem pod nosem z własnej bezradności. Nigdy się tak nie czułem to było dziwne, zupełnie jakbym nie mógł zapanować nad swoimi odruchami. Podniosłem sie do siadu. Próbowałem wstać, ale zachwiałem się i upadłem, co wywołało u mnie ogromną dawkę śmiechu. Spróbowałem znowu, nic i kolejny wybuch chichotu. Ale na trzecim razem mi się udało. Podniosłem głowę i zauważyłem Yoongiego w drzwiach, więc do niego ruszyłem. Wydawało mi się, że idę prosto, ale zataczałem się w kazdą możliwą stronę, aż w końcu w niego wpadłem, owijając dookoła jego szyi dłonie, uwieszając się na nim.
    - Hyuuuuuuung, co tam było dziwnego? - spytałem, po chwili chichocząc. - Głooowa mnie boli - przyznałem i zacmokałem ustami, a potem coś mi się przypomniało i na niego spojrzałem, ale widziałem go podwójnie. To chyba powinno mnie zmartwić, ale ponownie zacząłem się śmiać. - Zakochałeś we mnie? - Uśmiechnąłem się uroczo, a potem zmarszczyłem brwi. - Znaczy... się we mnie zakochałeś? - Ponowiłem pytanie, ale miałem problem z ustawieniem właściwej składni, więc się tylko do niego przytuliłem, napawając się zapachem i ignorując zawroty głowy.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  9. Dałem mu się zaprowadzić, nie będąc w stanie raczej postawić mu jakiegokolwiek oporu. Chciałem go mieć blisko i cieszyłem się, że go mam, choć czułem to tak bardzo, bardzo, bardzo głęboko w sobie. Na zewnątrz.. cóż dalej mnie to wszystko niezmiernie bawiło.
    Gdy tak usiadł obok mnie, wpełzłem na jego kolana, uśmiechając się zadowolony, mocno się do niego przyciskając. Objąłem go nogami mocno w pasie, a dłońmi za szyję i zacząłem się lekko kołysać, śmiejąc się z tego jak bardzo mój świat zaczął wirować.
    - Czy coś chcę? - spytałem, a potem zacząłem chichotać. - Czy to nie oczywiste? Hyung, chcę cię przy sobie! - pisnąłem jak dziecko, a potem zmarkotniałem i oparłem czoło o jego brodę. - Mówiłem ci już, że lubię bardzo cię, nie? Nooooo - jęknąłem cichutko. - Ale ty mnie nienawidzieć będziesz, bo ja robię coś złego... znaczy zrobiłem - burknąłem, odsuwając się i zacząłem przecierać swoją twarz, która zaczęła mnie swędzieć, nie mając pojęcia, że sobie rozmazuję makijaż. - Robiłem, bo długo to robiłem - stwierdziłem. - A ja szedłem tu... szedłem... przyszedłem, żeby powiedzieć czemu - oznajmiłem i zacząłem mamrotać pod nosem, bo wszystko nagle mi się zaczęło mieszać, niby wiedziałem co chciałem mówić, ale z przekazem miałem problemy.
    Westchnąłem cichutko i naparłem na niego, aż w końcu się położył, a ja wylądowałem na nim. Wybuchnąłem wielkim śmiechem, o mało się nie opluwając. Złapałem go za policzki i zacząłem je ciągnąc w różne strony.
    - Zdominowałem cię - powiedziałem dumnie, po chwili chichocząc.
    Normalnie nigdy nie zdobyłbym się na coś takiego, ale ta sytuacja... to wszystko było inne, a to, że wszystko mnie bawiło i miałem ochotę robić głupie rzeczy to... to nie byłem ja. Właściwie nie potrafiłem sobie tego wytłumaczyć. To było ciężkie. I chyba właśnie dlatego tak bardzo nienawidziłem używek.


    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  10. Zmarszczyłem nos, trochę z bólu, gdy złapał mnie za policzki. Niby delikatnie przejechał po nich dłonią, ale i tak mnie mocno bolały. Zwłaszcza ten jeden, gdzie ślad był bardzo widoczny. Bałem się trochę o to, co o mnie pomyśli je widząc? Że jestem słabym nieudacznikiem, który nie dość, że nie potrafił uciekać, to jeszcze się bronić.
    Na jego pytanie pokiwałem lekko głową, obserwując jego ruchy. Zląkłem się trochę, gdy złapał mnie za kark, ale czując jego miękkie wargi na policzku, mruknąłem zadowolony. Automatycznie przypomniało mi się jak bardzo go lubię oraz jak bardzo lubię bliskość z drugim człowiekiem. Tyle, że często byłem zbyt nieśmiały, by o nią poprosić. Bałem się po prostu reakcji. Jednak teraz przez to, że byłem pod wpływem narkotyków i jego czułość nabrałem trochę tej pewności.
    Zaśmiałem się i odsunąłem, przyglądając się mu z uśmiechem. Jedną dłoń położyłem mu na włosy i zacząłem je przeczesywać, a drugą pogłaskałem jego policzek, a potem zacząłem bawić się palcami jego dolną wargę, uśmiechając się cały czas.
    - Yaaaaah, dlaczego mój hyuuung musi być taki przystojny? - zawyłem i po złapałem jego policzki w dłoń, ściskajac je przez co wydął usta jak ryba. Oczywiście skomentowałem to śmiechem. - Hyung czemu lubisz dziewczyny? - Westchnąłem i przekrzywiłem głowę w bok. - Mógłbyś mnie lubić na przykład... - mruknąłem trochę ciszej, a potem przytuliłem się do niego, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
    Leżałem tak chwilę, aż w końcu wpadłem na głupi pomysł. Przysunąłem swoje usta i cmoknąłem go w krtań, po chwili przenosząc się bardziej na bok. To miejsce również cmoknąłem, a potem wpadłem na jeszcze głuszy pomysł i zassałem się na jego skórze, gryząc ją delikatnie, a gdy się odsunąłem, zobaczyłem czerwony ślad, a na jego widok, uśmiechnąłem się szeroko.
    - Jak na razie jesteś mój, w porządku Yoongi? - spytałem słodko i chyba pierwszy raz zwróciłem się do niego bez zwrotów grzecznościowych, ale kto by się tym przejmował?
    Usiadłem mu na biodrach, właściwie tyłkiem na jego rozporku, ale kolejna rzecz, którą się nie przejąłem. Łapki umiejscowiłem na jego brzuchu i zacząłem mu się zwyczajnie przyglądać.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  11. Obserwowałem go uważnie jak się podnosi, chociaż świat mi zaczął wirować, przez co zacząłem uśmiechać się jak debil, ale kiedy on mnie objął, automatycznie zrobiłem to samo. Zagryzłem wargę na jego słowa odnośnie tego czy chcę by był już mój na zawsze, na co szybko pokiwałem głową, pokazując mu ząbki.
    Pisnąłem, gdy nas przewrócił tak, że upadłem na pościel. Zamrugałem oczkami, chichocząc pod nosem z tego jak bardzo mi wszystko wirowało. Naprawdę głupie uczucie. Sto razy gorsze niż na karuzeli.
    Wydałem z siebie cichutki jęk, gdy poczułem jego usta na swojej szyi, a później obojczyku. Potrząsnąłem głową i się zaśmiałem.
    - Taaak! Chcę być hyunga! - krzyknąłem z wielkim bananem na twarzy.
    Zagryzłem wargę, gdy tak leżał nade mną. Czułem jak serce mi bije i nie wiedziałem czy to przez prochy czy przez sytuację. Poprawiłem się lekko i objąłem go nóżkami w pasie, po chwili kładąc mu rączki na torsie, bawiąc się koszulką, obserwując wszystko ciekawymi oczkami, a kiedy je znowu przeniosłem na twarz Yoongiego, poczułem ciepło w całym ciele.
    - Pocałuj mnie - mruknąłem, nie spuszczając wzroku z jego oczu.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  12. Zagryzłem wargę i dalej mu się uważnie przyglądałem. Już wstydziłem się za to, co robiłem, ale jakoś wszystko, co robiłem i mówiłem było jakby poza moją kontrolą. To było bardzo dziwne uczucie, zdecydowanie mi się nie podobało, bo miałem złe uczucia. Nie lubiłem ryzykować, taką już miałem naturę, ale teraz jakby to się w ogóle nie liczyło.
    Spiąłem wszystkie mięśnie, gdy aż tak bardzo się zbliżył. Mocniej go objąłem, czując, że serduszko jeszcze bardziej przyśpieszyło mi tempa, ale nie umiałem się wychylić i zrobić tego, co chciałem...
    Mruknąłem, gdy poczułem jego usta na swoich. Było to okropnie przyjemne. Jeszcze bardziej niż wyobrażałem to sobie parę sekund temu. Przymknąłem oczka i kompletnie mu się oddałem. To było cudowne uczucie, którego nie czułem już od tak dawna. W sumie... az tak silnego, bo miałem wrażnie, że każda komórka mojego ciała to przeżywa. Coś wspaniałego i nie do opisania.
    Zmarszczyłem lekko brwi, gdy się ode mnie odsunął.
    - Mniaaaam ~ - skomentowałem, a potem się zaśmiałem. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale zaburczało mi w brzuchu. Ściągnąłem brwi i analizowałam przez chwilę ten dziwny odgłos. -Jestem głodny - oznajmiłem i przeniosłem wzrok na Yoongiego. - Daj mi jeść... - mruknąłem i zrobiłem szczenięce oczka.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiwnąłem głową, chociaż nie chciałem, by mnie zostawiał. Wolałem już być głodny i z nim tu leżeć niż pozwolić mu gdzieś sobie pójść. Niestety nie dał mi nawet czasu na odpowiedź, bo gdzieś już zniknął. Spojrzałem się na wejście i zagryzłem wargę, tuląc do siebie poduszkę.
    - Yoooooonnnngiiiii hyuuuuuunnnng! - pisnąłem w materiał i westchnąłem, bo nie wrócił.
    Zmarszczyłem brwi i rzuciłem w drzwi poduszką, bo nagle zrobiłem się zły. A raczej naburmuszony jak pięciolatek, który dostał nie te lody, co chciał.
    - Głuuuupi - warknąłem i położyłem się na łóżku.
    Chyba na chwilę przysnąłem, ale nie wiem na jak długo.
    Rozejrzałem się dookoła, ale blondyna nadal nie było. Kazał mi tu zostać, więc chciałem go posłuchać. Westchnąłem i zacząłem bujać się na plecach po łóżku, czując dziwne zawroty w brzuchu, więc po jakimś czasie przestałem.
    - Nuuuudziii mi sięęę - westchnąłem i wtedy usłyszałem jakieś dźwięki.
    Usiadłem na łóżku jak pies i zacząłem się przyglądać wejściu, a jak zauważyłem Yoongiego, uśmiechnąłem się szeroko. I jeszcze przyniósł jedzenie! Pisnąłem zadowolony, nie słuchając już, co do mnie mówi, bo.... no jedzenie. Oblizałem usta i przekręciłem głowę w bok, a potem się na niego rzuciłem, mocno tuląc.
    - To wszystko dla mnie? - spytałem z zachwytem, siadając mu na kolana. Gdy kiwnął głową, pisnąłem i cmoknąłem go w nos. - Ile tego! Kocham cię hyung ~ - powiedziałem zadowolony i szybko rozsiadłem się przy miskach, zagryzając wargę. - Co powinienem zjeść najpierw? ~ Kanapki? Czy... hyung! To jest moja ulubiona zupa! - krzyknąłem podekscytowany i sięgnąłem po kanapkę, szybko ją jedząc, a potem wziąłem miseczkę i pałeczki, ale one jakoś tak dziwnie się trzęsły. Podobnie jak miska. - Hyung! Czemu to się rusza?!

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  14. Uśmiechnąłem się, czując go za sobą i zacząłem grzecznie jeść, rozkoszując się tym smakiem oraz zapachem, choć ja bym dodał jeszcze trochę mielonej papryczki i innych przypraw, ale byłem pod tym względem bardzo marudny. W końcu gotowanie to moja pasja, podobnie jak taniec. No dobra nie, po prostu lubię gotować.
    Po zjedzeniu, uparłem się o niego i zabrałem się za jedną kanapkę, a potem opadłem na łóżko, zawijając się w kokon z kołdry. Zachichotałem i zacząłem się pełzakowato poruszać.
    - Zostałem kokonem hyung ~ - oznajmiłem rozbawiony i na niego zerknąłem, uśmiechając się delikatnie.
    Leżałem tak przez chwilę, aż zrobiło mi się za gorąco i wyplątałem się jakimś cudem z kokonu, o mało nie upadając przy tym na podłogę.
    - Hyung przed spaniem mnie rozbierzesz? - spytałem i wtedy sobie coś uświadomiłem. - Muszę do łazienki... - mruknąłem cicho z rumieńcem.
    No przecież samo dojście do łazienki było by dla mnie ogromnym wyzwaniem, a co dopiero zdjęcie spodni i utrzymanie się w pionie... To było zawstydzające, ale...
    Pisnąłem i schowałem twarz w dłoniach. Nie mogłem go o to prosić. Powinienem pójść spać i poczekać, aż to wszystko nie minie.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiedziałem, że to dla niego niekomfortowe, ale ja nie potrafiłem samodzielnie się utrzymać w pionie na nogach, a co dopiero robić inne rzeczy wymagające tego. Nie chciałem przecież mu sprawiać problemów, których i tam miał bardzo dużo przez to, że nie przemyślałem jednej decyzji.
    Zaśmiałem się, gdy mnie podniósł, bo znowu świat mi zaczął wirować, ale grzecznie dałem się prowadzić do łazienki. Zagryzłem wargę i go obserwowałem, ale... on nawet na mnie nie patrzył. Nie wiem czemu we mnie to tak uderzyło, ale momentalnie cały dobry humor spowodowany środkami odurzającymi minął. Obserwowałem go, zagryzając lekko wargę, a potem przy jego pomocy, załatwiłem swoje potrzebny. Zapiął mnie i umyliśmy ręce, a chwilę potem już leżałem na łóżku. Patrzałem się przed siebie, czując w środku coś dziwnego. Normalnie spaliłbym się ze wstydu, gdyby chociaż przez przypadek dotknął mojego paska od spodni, ale teraz widziałem to zupełnie inaczej.
    Zerknąłem na niego, a potem nie wiem, co mną kierowało, ale koślawo ściągnąłem z siebie koszulkę, a potem spodnie, o mało się przy tym nie zabijając, bo nagle taka czynność wydała mi się okropnie skomplikowana. Jednak ostatecznie się udało, choć widziałem jego zdziwiony wzrok.
    Szybko wgramoliłem mu się na kolana i objąłem. Wiem, że byłem w samych bokserkach i doskonale mógł zobaczyć moje posiniaczone czy podrapane ciało, ale teraz nie miałem tego na uwadze. Jedne rany były świeże, inne już trochę miały, kilka zadałem sobie sam, gdy nie mogłem znieść już myśli w jaki sposób dotykał mnie mój szef czy ludzie z klubu, dla których tańczyłem. Nie obchodziło mnie to, choć pewnie jutro będę się palił ze wstydu. Nigdy, przenigdy bym nie pokazał mu się w takim stanie, a i nie wiem czy w ogóle... W końcu on lubił kobiety, a ja byłem wstydliwy. No moze nie w tym momencie.
    - Brzydzisz się mnie? - spytałem i wbiłem uważnie w niego wzrok.
    Ta myśl prześladowała mnie odkąd tylko na mnie nie spojrzał i chciałem znać odpowiedź. Wcześniej tulił się do mnie, przecież... zasłabłem przez niego, bo widocznie jego ciało, dotyk i cudowny zapach jednocześnie to dla mnie za dużo, ale teraz gdy poznał prawdę... Mógł się zajmować wyłącznie z litości...

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  16. Spojrzałem się na niego i przeszedł mnie lekki dreszcz, gdy tak mruknął z wyraźną irytacją w głosie. Nie miałem zamiaru, go denerwować ani nic z tych rzeczy... Trochę się przestraszyłem, bo przed oczyma stanął mi obraz jak bił tamtych ochroniarzy. Ale... on mnie przecież nie uderzy, Jimin, no co ty...
    Zagryzłem wargę, gdy zaczął mówić, a jego słowa mnie trochę uspokoiły i odgoniły złe myśli. Uśmiechnąłem się, gdy cmoknął mnie w szyję i lekko zarumieniłem, gdy to samo zrobił z moimi wargami. Zrobiło mi sie przyjemnie miło i uwierzyłem mu, że naprawdę mu na mnie zależy, więc wtuliłem się w niego jak misio.
    - Dziękuję hyung - mruknąłem cicho.
    Po chwili poczułem się jakoś bardzo zmęczony, więc ziewnąłem, ostatecznie kładąc się na łóżku pod kołdrą. Zwinąłem się w kłębek i dosyć szybko, jak na mnie, bo już po pięciu minutach spałem jak dziecko.
    Nie wiem kiedy, ani o której się obudziłem. Widziałem tylko, że musiał być już kolejny wieczór, ponieważ do pokoju nie wpadało za dużo światła. Jednak to dobrze, ponieważ czułem ogromne pulsowanie głowy, ale i ból całego ciała. Przekręciłem się na drugi bok i poczułem, że jestem prawie nagi, a pokój, w którym jestem nie był moim pokojem. Pisnąłem głośno, podciągając się do siadu, przez co głowa zabolała mnie mocniej. Jęknąłem i ponownie opadłem na miękki, i ciepły materac, wzdychając z bólu.
    Powoli zaczęło do mnie wszystko przychodzić, ale i tak obrazy były jak za mgłą. Poszedłem do Yoongiego, by go przeprosić, ale... co się stało? Zagryzłem wargę i przypomniałem sobie. Ćpał, a ja zabrałem mu strzykawkę i sam coś zażyłem. Cholera... co ja wtedy sobie myślałem? Jęknąłem ponownie, a z każdym kolejnym swoim wspomnieniem paliłem się ze wstydu. Czy ja... tuliłem się do niego, zrobiłem mu malinkę i kazałem się pocałować? Co we mnie niby wstąpiło?! Byłem przerażony swoim zachowaniem oraz ty, co pomyśli o mnie Yoongi.
    Pisnąłem, tym razem z zażenowania tym wszystkim i schowałem głowę w pod kołdrą. Nie byłem pewien czy pamiętałem wszystko, ale... ale chyba nie chciałem...

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie mam pojęcia, ile tak dokładnie paliłem się ze wstydu, ale moim zdaniem było to zdecydowanie za krótko... No... ja wczoraj, a w sumie dzisiaj... ah nie wiem, zrobiłem z siebie kompletnego debila. Choć i tak byłem w szoku, że wszystko pamiętałem. Chyba wszystko, bo ja już naprawdę nic nie wiem. Dlatego nienawidzę alkoholu czy innych używek... Pokazują to, co człowiek trzyma głęboko, głęboko w sobie i z całą pewnością nie chce pokazywać. Ja nie chciałem, by mnie takiego widział... a zobaczył. Bałem się tego, co o mnie pomyślał, że mimo jego słów, które pamiętałem jak za mgłą, to mnie zostawi, a w nocy powiedział tak tylko, by mnie uspokoić...
    Jęknąłem, gdy go usłyszałem. Od razu po moich polikach zaczęły płynąć łzy. Miałem dosyć, chciałem uciec i zapaść się pod ziemię. Wyciągnąłem dłoń spod kołdry i wciągnąłem pod nią ubrania, a następnie ubrałem się tam, by mnie nie widział.
    - Przepraszam - jęknąłem cicho.
    Pociągnąłem nosem i wystawiłem swój nos, ale nie mogłem na niego patrzyć. Za bardzo się wstydziłem.
    - Hyung, tak strasznie przepraszam... Narobiłem ci kłopotów... jeszcze to jak ja... - pisnąem i włożyłem głowę pod poduszkę.
    To jakas tragedia...

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie mogłem spojrzeć w oczy, więc odwracałem spojrzenie jak tylko mogłem. Było mi tak strasznie wstyd, czułem się okropnie, bo ta osoba wczoraj to nie ja, ja bym się tak nie zachował... Nie gdybym był trzeźwy. Matko, czemu ja wziąłem tą głupią strzykawkę? Co ja niby miałem na myśli, co ja chciałem osiągnąć, robiąc coś takiego?
    Jego dotyk mnie palił. Okropnie palił. Ale nie w taki przyjemny sposób jak kiedyś, gdy dotykał mnie już wcześniej i się mną opiekował. Ten dotyk bardzo bolał... Cholernie, niewyobrażalnie.
    Szarpnąłem się, by mnie puścił, ale wtedy usłyszałem jego pytanie. Otarłem policzki, podrażniając je odrobinę, bo zrobiłem to zbyt szybko i zbyt mocno, przez co lekko się zaróżowiły.
    - Jestem paskudny! - pisnąłem i otuliłem się swoimi ramionami. Wziąłem głębszy oddech, zagryzając wargę. - P-pamiętam... - jęknąłem. - Przyszedłem się tylko wytłumaczyć... wyjaśnić czemu to robię, ale ja nie chciałem... Hyung to nie byłem ja... - powiedziałem, totalnie zagubiony.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  19. Poczułem się źle z tym jak podniósł na mnie głos. Przestraszyłem się, bo ci dwaj, ochroniaże mojego szefa często na mnie krzyczeli. A to z kolei nigdy nie kończyło się dla mnie dobrze. Miałem po prostu uraz, zwłaszcza teraz, gdy byłem roztrzęsiony i przygnieciony tą całą sytuacją. nie wiedziałem jak mam się w niej odnaleźć. Czułem się jak zagubione dziecko w jakimś głupim, dużym, ciemnym lesie!
    Zamilkłem na jego pytanie, kompletnie nie wiedząc jak mam zareagować. Bałem się, bardzo, okropnie. Tylko czego? Przecież Yoongi, by mnie nie skrzywdził. Ja chyba po prostu dalej miałem problemy z samoakceptacją i w dodatku... mój były chłopak rzucił mnie, gdy tylko moi rodzice mnie zostawili, wyrzucili, a Yoongi... nie znał całej prawdy o mnie. Co jak mnie też znienawidzi?
    Nie Jimin, przestań! To twój hyung, on chce dla ciebie dobrze! Przecież cię niańczył przez cały ten czas. Znosił mnie i opiekował, więc to chyba coś znaczy...
    Wziąłem głębszy oddech i wytarłem łzy, a potem cały się trzęsąc, podszedłem go niego, tuląc się do jego pleców. Objąłem go nogami w pasie, a dłońmi bawiłem się jego koszulką.
    - Ja... -zacząłem cichutko. - Bardzo cię lubię hyung - powiedziałem jeszze ciszej i oparłem czoło o jego łopatkę. - Już i mówiłem. Kiedyś... - Zagryzłem wargę, zamykając oczy. - Ja... chciałbym żebyś był ze mną na zawsze - mruknąłem, starając sobie wyobrazić, że mówię do poduszki. Tak, tak lepiej. - I-i... chciałem żebyś mnie pocałował, ale... ale ty lubisz dziewczyny! I ja... - urwałem.
    Znowu zacząłem się trząść i płakać. Okropnie się bałem...

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  20. Zdziwłem się, gdy poczułem jak się odwraca, a po chwili przytula. Nic nie rozumiałem i przez chwilę poczułem się jeszcze bardziej zagubiony niż byłem jeszcze parę sekund temu. Kompletnie nie wiedziałem, co zamierza, ani jak mam się zachować, choć przeczuwałem, że złych zamiarów nie ma. W końcu by mnie wtedy nie przytulił, więc trochę się uspokoiłem, choć ta niepewność zżerała mnie od środka. Coś bardzo nieprzyjemnego i stresującego, pomimo że nie trwało to strasznie długo, to teraz miałem wrażenie, że oglądam film w zwolnionym tempie.
    Gdy usłyszałem, że pocałował mnie, bo tego chciałem, moje oczy zrobiły się wręcz ogromne. Nienaturalnie jak na siebie, bo były bardzo małe...Jak to, on tego chciał? Przecież to nielogiczne. Nie rozumiałem nic z tego. Poczułem jak serce mi zaczyna jeszcze szybciej bić, gdy usłyszałem, że on nie lubi dziewczyn. Czyli... to wszystko, co robił, jak się przytulał, jak się mną opiekował to robił to, bo mu się podobałem? Nie, nie możliwe bym ja mu się podobał. Nie ma we mnie nic szczególnego, co mogłoby przykuć jego uwagę. Jednak przypomniało mi się, co powiedział jak go znalazłem. Chciał żebym go kochał. Ale czemu? Czemu akurat ja? Głupi Park Jimin, nieudacznik życiowy, ciota i kompletna boidupa, która nie radzi sobie z życiem? Co mogło mu się we mnie spodobać?
    Poczułem dreszcz, gdy mnie cmoknął. O mamo, to było... cudnowne. A to same cmoknięcie... Cholera Jimin, opanuj się!
    Oczywiście zarumieniłem się jak soczysty pomidor, więc zagryzłem wargę. Zrobiłem się purpurowy, gdy zapytał czy go kocham. Kompletnie nie rozumiałem, co mam zrobić, co mu powiedzieć. Zgłupiałem.
    - Ja... hyung... - jęknąłem i się przytuliłem, bo mimo wszytko, to w jego ramionach było ciepło, przytulnie i bezpiecznie. Chciałem go przy sobie i nie umiałem tego już ukrywać. - Nie wiem czy kocham... może to za mocne słowo, ale... jesteś dla mnie okropnie ważny i ja chcę być przy tobie. Naprawdę, ja... zakochałem się w tobie - powiedziałem cicho. - Ale nie chciałem tego czuć, bo myślałem, że lubisz dziewczyny, a nawet jeśli... to ja nie jestem wyjątkowy...Nawet poniżej przeciętny - mruknąłem cichutko.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  21. Poczułem przyjemne ciepło, gdy zaczął mnie komplementować, choć nie do końca w to wszystko wierzyłem. Od dawna miałem dosyć niską samoocenę i nie wiedziałem, co mam robić, by to jakoś zmienić. Tak wychodziło i nawet nie jestem pewien czy mój charakter pozwalał mi na większe zmiany. Niestety. Jednak to było okropnie miłe, że on właśnie takiego mnie widział. Chyba jako jedyny, ale to jeszcze bardziej mnie cieszyło. Bo w końcu chciałem by mnie lubił, o niczym innym nie marzyłem, a tu... przerósł moje oczekiwania. I chyba nie bardzo wierzyłem w swoje szczęście. Może ja jeszcze byłem na haju? Może jeszcze narkotyki we mnie działały i tak naprawdę smacznie sobie spałem?
    Jednak gdy cicho mruknął moje imię, zesztywniałem. Nie wiedziałem, co on chce zrobić ani co ma na myśli, jednak jego ton głosu był dosyć... no nie wiem poważny? Jeszcze to jak spuścił głowę... zacząłem się stresować, a moje serce przyśpieszyło do maksimum wręcz. Okropne uczucie.
    Mimo obaw to co powiedział sprawiło, że cicho pisnąłem. On naprawdę... naprawdę zapoponował mi to, żebym został jego chłopakiem? Uśmiechnąłem się szeroko i mocno go objąłem, powalając na materac. Cieszyłem się jak dziecko.
    - Oczywiście, że tak hyung! - krzyknąłem uradowany i cmoknąłem go w policzek, rumieniąc się przy tym. - Nie mogę w to uwierzyć! - zakomunikowałem, siadając mu na biodrach, cały czas przyglądając się z wielkim uśmiechem. - Ty naprawdę chcesz taką łamagę jak ja - zaśmiałem się i położyłem dłonie na swoich ciepłych policzkach. - O jaaaa! - zachichotałem. - Czyli... teraz już nie muszę prosić, żebyś mnie pocałował? - mruknąłem cicho, spalając prawdziwego buraka, ale... skoro chce być ze mną to chyba mu to nie przeszkadza?

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  22. Byłem w tym momencie chyba naprawdę najbardziej szczęśliwy. Nigdy, ale to nigdy w swoim życiu nie czułem się tak jak teraz. Szczecie mnie rozpierało, a Yoongi był taki cudowny. W życiu nie pomyślałbym, że akurat on może zakochać się i chcieć kogoś takiego jak ja. W końcu... on był przystojny, bogaty, zabawny, dobry, a ja? A ja... wielkie nic. Dodatkowo po tym jak dowiedział się, co takiego robiłem... Już myślałem, że urwie kontakty przez moją pracę, bo pamiętam jak bardzo był na mnie zły. A teraz? Leżymy na jego łóżku, a on mnie obejmuje, całuje i prawi mi komplementy... To chyba naprawdę musi być jakiś sen.
    - Głodny? - mruknąłem cicho.
    Chyba bardziej przejąłem się tym w jaki troskliwy i kochany sposób mnie o to spytał niż tym, czy ja naprawdę jestem głodny.
    Trochę bolało mnie wszystko, ale było to znośne. Dodatkowo fakt, że Yoongi zapytał mnie o to czy chcę zostać jego chłopakiem, sprawiło, że miałem sporo pozytywnej energii w sobie.
    - A może ja coś ugotuję? Albooo zrobimy coś wspólnie? - zaproponowałem, przytulając się do niego mocno.
    teraz będzie musiał mnie znosić. Ja kocham się przytulać, a miałem bardzo mało okazji do tego, więc teraz muszę nadrobić zaległości.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo cieszyłem się, że Yoongi mnie kochał, bo to pozwalało mi trochę bardziej uwierzyć w siebie i przekonywało, że usiałem mieć zalety, a gdy mi robiło się smutno, dzwoniłem do niego. Był taki kochany, że zawsze poprawiał mi humor. Zawdzięczałem mu sporo, w końcu kto wie, co by się stało i kim bym był, gdy nie on?
    Mimo wszystko miałem sporo problemów, o których bałem mu się powiedzieć, bo... Yoongi był z bogatej rodziny, a ja... ja może też, ale obecnie ledwo wiązałem koniec z końcem, tym bardziej teraz, gdy zostałem bezrobotnym. Szukałem pracy, ale wiedziałem, że będzie ciężko, w końcu jestem po zwykłej szkole. Już nawet myślałem o udaniu się do innego klubu, ale nie mogłem tego zrobić Yoongiemu.
    Dzisiaj umówiliśmy się na spotkanie, na które ogromnie się cieszyłem. Niedawno rozjaśniłem włosy, by jakoś odciąć się od przeszłości. Teraz były blond i ja się dobie podobałem. Wyglądałem całkiem uroczo.
    Nałożyłem delikatny makijaż, robiąc to bardziej z przyzwyczajenia niż potrzeby, ale tylko podkreśliłem cieniami oczy. Problem pojawił się, gdy próbowałem się ubrać, bo wszystkie ubrania były dla mnie za duże. Wiedziałem, że trochę schudłem, ale żeby spodnie od razu ze mnie spadały? Albo rurki wyglądały jak luźne jeansy? Westchnąłem i postanowiłem się tym nie absorbować. Założyłem białe rurki, które teraz były mi luźne, pasek i ciemną koszulkę, którą wsadziłem w spodnie. Dałem jeszcze jeść króliczkowi i wyszedłem do do parku na umówione spotkanie.
    Gdy dotarłem, zauważyłem Yoongiego siedzącego na ławce, więc z wielkim uśmiechem do niego podszedłem.
    - Hej hyung! Długo czekałeś?

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiedziałem, że to zauważył. Mój spadek wagi i że bardzo się tym zmartwił. To było kochane, ale ja czułem się winny, że przysporzyłem mu sobą zmartwień. Tak nie powinno być, to mnie trochę bolało. Może nawet nie trochę. Po prostu bolało i na cel postawiłem sobie sprawić, żeby dzisiaj na jego twarzy zamiast smutku, zagościł wielki uśmiech z mojego powodu.
    - Niestety, ale dzisiaj mam cały dzień dla ciebie i może nawet wieczór... - mruknąłem, zagryzając lekko wargę.
    Tak. Inni może mieliby już coś innego na myśli niż ja. Jeśli u niego nocowałem to nie robiliśmy nic, czego można by się spodziewać po zakochanych ludziach. Bo ja byłem w nim zakochany, bardzo. Gdy byłem u niego, to ciągle się tuliłem, wychodziliśmy na spacery, a przeważnie graliśmy w jakieś gdy czy oglądaliśmy filmy, ewentualnie uczyłem go różnych nowych dań, deserów i różnych napojów. I to mi na razie wystarczało, choć bałem się, że on myśli inaczej. Bo... no on jest normalnym, zdrowym facetem, a ja to cóż... a ja to ja, wyrośnięte dziecko, bałem się trochę zbliżyć do niego bardziej, choć nie umknęło mi to jak patrzył na mnie, gdy się przebierałem czy po prostu od czasu do czasu przyłapywałem go na spoglądaniu na mój tyłek czy uważnym obserwowaniu mnie. Nie miałem mu tego za złe. To było normalne, a nawet w jakiś sposób pokazywało mi, że naprawdę mu się podobam... A teraz widząc w jego oczach te nieprzyjemne ogniki, bałem się, że już mu się taki nie będę pasować. Bo komu spodobałby się wieszak?
    - Też tęskniłem, bardzo - powiedziałem z lekkim uśmiechem i cmoknąłem jego usta, rumieniąc się przy tym delikatnie. Dalej się do tego nie przyzwyczaiłem na tyle, by moje rumieńce nie występowały. - Chcesz gdzieś iść czy idziemy do ciebie? - spytałem, przeczesując rączkami jego włosy. - A... nie powiedziałeś jak ci się podobają - mruknąłem niezadowolony, kręcąc głową, by zwrócić uwagę na swoje włosy.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Wiadomo :D ]

    Czekałem na jego opinie, która była dla mnie bardzo ważna. Jakby nie patrzyć, Yoongi był moim chłopakiem, więc to normalne, że chciałbym by mu się podobało. Trochę dalej przy nim byłem niepewny, ale co zrobić? Byłem taką typu osobą, choć czułem, że mimo wszystko byłem trochę śmielszy niż na początku, gdzie rumieniłem się naprawdę mocno, gdy mnie czule przytulił, o pocałunkach nie wspominając. Jednak mimo zawstydzenia, uwielbiałem jego obecność i chciałem jej więcej, więcej i więcej! Choć może na to nie wyglądało.
    Na jego komentarz, że jestem pociągający, zarumieniłem się, nadymając policzki. To było dziwne, tak słyszeć z jego ust, bo zdawałem sobie sprawę, że jesteśmy w związku i mimo wszystko, siłą rzeczy przyjdzie czas na to, żebyśmy zaczęli się kochać. Choć na samą myśl przechodziły mnie dziwne dreszcze i dostawałem palpitacji serca. To nie tak, że obawiałem się tego, że Yoongi mógłby zrobić mi krzywdę czy później mnie wyśmiać albo cokolwiek takiego. Nie, w tym aspekcie całkowicie mu ufałem, ale bałem się, że mógłbym mu się nie spodobać, że zawiódłbym go czymś... Albo że nasz związek skończy na bardzo płytkim poziomie opierającym się na tylko na jednym, tak jak większość związków w tych czasach.
    Westchnąłem, kręcąc głową. Nie mogłem teraz myśleć o takich rzeczach.
    Zerknąłem na nasze dłonie, na co uśmiechnąłem się delikatnie i zbliżyłem się odrobinkę do niego.
    - Możemy się przejść~ - powiedziałem wesoło. - Hyung... - zacząłem, a potem jak zwykle stchórzyłem. - Zjemy dzisiaj parówki w cieście francuskim? Ostatnio znalazłem bardzo fajny przepis, więc jeśli byś chciał, moglibyśmy dzisiaj zrobić...

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  26. Lubiłem z nim spędzać czas i rozmawiać na głupie tematy, które wydawały mi się ciekawe przy nim. On potrafił tak fajnie mówić o tym, co go spotkało, a o swoim bracie mówił z taką troską, że aż przyjemnie się słuchało. A poza tym uwielbiałem jego głos. Był taki hym, niski, zaspany, melodyjny i lekko leniwy, tak bardzo pasujący do jego osoby, że wywoływał ciarki na moich plecach i gęsią skórkę, dlatego zawsze spinałem się, gdy mówił mi coś na ucho.
    Gdy mnie zatrzymał, zmarszczyłem lekko brwi, patrząc się zaciekawiony, ale już po chwili poczułem jego wargi na swoich. Mruknąłem i z zaskoczenia, i z przyjemności, a potem przekręciłem lekko głowę, obejmując go rączkami za szyję, masując jego kark.
    Peszyło mnie okropnie, że okazywaliśmy sobie taką czułość w miejscu publiczną, zwłaszcza że byliśmy oboje mężczyznami, ale nie mógłbym go od siebie odepchnąć czy coś w tym stylu.
    - Stało się coś? - spytałem cicho, gdy się od niego odsunąłem. Położyłem dłonie na jego policzkach, delikatnie je gładząc, widząc w jego oczach, że ja byłem kompletnie czerwony, co w sumie było normą w jego obecności. Jednak nie to mnie zajęło. - Masz zatroskany wzrok - zauważyłem. - Coś cię dręczy?

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  27. [No widzisz, postaciom pod moją opieką niestety zawsze musi się coś dziać XD Ale może wreszcie uda nam się coś napisać! Dobrze by było :'D Jakieś pomysły, sugestie, cokolwiek?~]

    Hoseok

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnąłem się delikatnie na taki czuły i miły gest, przez który zrobiło mi się naprawdę ciepło w środku, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Naprawdę go uwielbiałem takiego, bo może na pierwszy rzut oka nie sprawiał wrażenia miłego, kogo kto się będzie troszczył. A ja byłem tym szczęściarzem, który mógł się o tym przekonać.
    Kiwnąłem lekko głowa na jego słowa, zagryzając niepewnie wargę. Uwolniłem swoje dłonie od tych jego, tylko by ponownie go objąć za kark, smyrając go po nim delikatnie. Wiedziałem, że powinienem mu powiedzieć. Tak jak powiedział, jest moim chłopakiem i zapewne się ogromnie o mnie martwi, bo gdybyśmy byli w odwrotnej sytuacji, to chyba bym się popłakał i błagał by poszedł do jakiegoś specjalisty.
    - Ja... - mruknąłem cicho, patrząc się w jego oczy. Co nie było najlepszym pomysłem, bo one straszne mnie hipnotyzowały przez co miałem wrażenie, że mógłbym przez nie odpłynąć i patrzeć się godzinami.
    Ocknąłem się po chwili, uśmiechając do niego przepraszająco.
    - Nie mogę przytyć - powiedziałem szybko, czując jak moje mięśnie się spinają. - Jem i jem, ale zdarza się, że budzę się w nocy i muszę to zwrócić... - jęknąłem cicho, chowając głowę w zagłębienie jego szyi. - Ja się boję hyung. Nie mam żadnej pracy, nie mogę nic znaleźć, zaraz zabiorą mi mieszkanie, gdzie ja pójdę? - Zacisnąłem oczka, czując w nich łzy. Yoongi był jedną z nielicznych osób, przez którymi czułem, że mogłem się zwierzyć i powiedzieć mu naprawdę wszystko, niejednokrotnie przy tym się pesząc. - I.. jeszcze teraz... ja widziałem jak kiedyś na mnie patrzysz, hyung... ale teraz boję się, że tak przestaniesz i przestanę ci się już w ogóle podobać - pisnąłem, wtulając się w niego, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.
    Nie chciałem, żeby uważał mnie za totalną ofiarę i ciamajdę, którą w sumie byłem, a ostatnio pokazywałem to bardziej niż powinienem.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  29. Starałem się jakoś uspokoić, ale im bardziej pozytywny ostatnio próbowałem być, tym bardziej mi to nie wychodziło. Załamywałem się, płakałem i skomliłem do poduszki niejednokrotnie, bojąc się tego co ma nadejść. Ostatni raz bałem się tak bardzo, gdy rodzice wyrzucili mnie z domu. Wtedy też nie miałem pojęcia, co robić. Jedyna różnica była taka, że teraz miałem kogoś, komu mogłem się zwierzyć, do kogo przytulić i z kim pobyć. A to dużo dla mnie znaczyło. Samo to, że cierpliwie czekał, aż wszystko powiem, to że mnie przytulił, dawało mi sił i ja chciałem sobie jakoś poradzić. Jak już nie dla samego siebie to przynajmniej dla niego. Bo było warto. Uwielbiałem go w całości. Był moim światełkiem, moim słońcem, kimś dookoła kogo kręciły się moje myśli i ciągnąłem do niego jak ćma do ognia.
    Słuchałem go uważnie, patrząc się mu w oczy. Czułem jak motylki latają mi w brzuchu, a ja miałem ochotę skakać i piszczeć ze szczęścia, bo przecież całkowicie mu wierzyłem. Nie miałem powodów, by tego nie robić, poza tym szczerość w jego oczach była ewidentna, przez co moje zmartwienia odnośnie tego, że przez to jak bardzo schudłem mógłby mnie zostawić, prysnęły jak bańka mydlana. Poczułem się o wiele spokojniejszy. Uśmiechnąłem się delikatnie, zapewne rumieniąc na jego wszystkie słowa, które sprawiały, że kolana mi miękły. Był cudowny i nie wierzyłem jak wiele szczęścia mam w tym, ze go poznałem i że nasza relacja bardzo się pogłębiła.
    - Dziękuję hyung - mruknąłem, a potem złapałem go za rękę i ruszyliśmy w dalszą drogę.
    Jednak gdy przerwał, spojrzałem się na niego zaciekawiony. Przeszedł mnie dreszcz niepokoju, który szybko zniknął. Zagryzłem wargę i czekałem, na to co powie. Jednak nie spodziewałem się tego, że zaproponuje mi wspólne mieszkanie! Nie wiedziałem jak zareagować, w dodatku zauważyłem u niego rumieńce! Chyba pierwszy raz w życiu!
    Zaśmiałem się wesoło, a potem przystanąłem. Stanąłem na przeciwko niego i objąłem swoimi małymi rączkami jego policzki.
    - Jesteś słodki ~ - powiedziałem z uśmiechem, a potem cmoknąłem go w usta, przez co się zarumieniłem, bo jednak to miejsce publiczne i ktoś mógł nas zobaczyć... - Jeśli będę musiał się wyprowadzić to wtedy przyjdę do ciebie - stwierdziłem, głaszcząc jego policzki. - Kocham cię - powiedziałem, zagryzając wargę, bo to pierwszy raz, gdy zdobyłem się na takie słowa wobec niego.
    Dla mnie miały ogromną wartość i nie chciałem mówić ich pochopnie. Ale teraz miałem pewność. Yoongi był dla mnie tym jedynym i chciałem być z nim tak długo, jak tylko on będzie mnie chciał.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń
  30. Zagryzłem wargę i się zarumieniłem, gdy odpowiedział mi tymi samymi słowami. Wiedziałem, że w dzisiejszych czasach te słowa często zostają sprowadzone na samo dno, oberwane z ich prawdziwego znaczenia i wyjątkowości. Często kłamliwe i rzucone na odczep się lub by coś osiągnąć, jednak ja wiedziałem, że te słowa z ust Yoongiego są jak najbardziej szczere i dlatego tak cudownie brzmiały, sprawiały, że moje serduszko było trochę mocniej. I chciałem wierzyć, że on to mój dar od losu, coś pozytywnego w tym co mnie dookoła otaczało.
    Wszedłem przez furtkę i udałem się pod drzwi do domu, a gdy je otworzył, od razu wszedłem, zdejmując buty.
    Zastanowiłem się i sam nie wiedziałem, co mógłbym takiego robić. W sumie, miałem ukończone tylko liceum, żadnych studiów, żadnego kursu... niczego, kompletnie nic.
    - Lubię gotować, piec ciasta - mruknąłem tylko, zagryzając wargę. - Chciałem pójść kiedyś na kursy, ale mnie nie stać - oznajmiłem cicho, a potem się do niego przytuliłem, bo potrzebowałem właśnie teraz jak najwięcej bliskości. - Ale lubię też zwierzątka - dodałem, masując swoimi rączkami jego boki, uśmiechając się do niego delikatnie.
    Na jego pytanie, odsunąłem głowę, patrząc się na niego w zdziwieniu.
    - Pojechać? - spytałem, marszcząc nosek. - A gdzie? ~ - mruknałem uroczo, przekręcając głowę w bok.

    Jiminnie

    OdpowiedzUsuń